Witaj Piedra Parado
30 października
Tranzyt, więc pakowanie, kupienie zakupów na tydzień wspinania pod namiotem, butli do palnika, szybki obiad w McDonaldzie (chyba najlepszy jaki jadłem w tej sieciówce), no i oczywiście dworzec. Trochę nam się bagaż rozrósł, ale na szczęście nikt się nie przyczepił, że mamy go za dużo albo że jest za ciężki.
Trochę depresyjnie się czułem, ale jechaliśmy z widokiem na lasy, góry, pustkowia, więc po pewnym czasie gorszy nastrój odpłynął.
W Esquel na wejściu do dworca skanowali nam bagaże, później ułożyli w rzędzie, a następnie kilkakrotnie przeszedł Pan z pieskiem, który szukał narkotyków. To był random check, który tutaj jest normalny, ale w Europie nigdy się z takim nie spotkałem.
W Esquel poszliśmy wymienić dolary, kupić warzywa i owoce, a na koniec wylądowaliśmy na kolacji w naprawdę świetnej azjatyckiej knajpie.
31 października
Kolejnego dnia wstaliśmy wcześniej. Jeszcze przed dworcem zobaczyliśmy wysiadające dwie osoby - wspinaczy z Norwegii. Później załadowaliśmy się do busa i pojechaliśmy do naszego wspinaczkowego raju. Droga zajęła nam ok. 5h i wysiedliśmy przed wielkim kamieniem - Piedra Parada. Od naszego kempingu dzieliło nas kilka kilometrów, bodajże trzy, z ciężkimi plecakami. Wszystko do spania, wspinania i jedzenia. Nie od razu, ale przy pomocy ludzi, którzy stali przy wejściu do kanionu, znaleźliśmy nasz kemping, zameldowaliśmy się i poszliśmy szukać miejsca na rozbicie namiotu. Rozbiliśmy się blisko stolika z ławeczkami, zjedliśmy kanapki i poszliśmy się wspinać 😍
Kanion jest obłędny, czułem się jak dziecko na placu zabaw i uczucie było porównywalne do pierwszego slacka w tym roku. Wspinałem się po jakiejś piąteczce, cieszyłem się i co chwila mówiłem “wow, nice” 😅 Zrobiłem trzy łatwe drogi, które mega mnie cieszyły i w międzyczasie trochę się zaziomkowaliśmy z Andreą i Alexem. Na powrocie podeszliśmy jeszcze pod start wielowyciągowe, który chciałbym zrobić podczas pobytu tutaj - cztero wyciągowe “El sexto elemento” za 6c+. Kiedy wróciliśmy do obozu, zrobiłem sobie kąpiel w lodowatej rzece, a na koniec dnia ugotowaliśmy i zjedliśmy kolację.
Na kempie grasują szczury albo inne gryzonie, więc trzeba wieszać jedzenie na drzewie. Trochę głupie jak nie potrafią wejść na drzewo ale wydaje się działać 😀
Owieczka na zdjęciu nie ma nic wspólnego z naszą kolacją 😅