Walencja - zwiedzanie
4 października
Spodobał mi się pomysł zobaczenia wschodu słońca, a że rzadko w sumie mam okazję (nie żeby był codziennie) to zdecydowałem, że pojadę rano na plażę. Dostałem od Justyny kartę na rowery miejskie, instrukcję obsługi i miejsce docelowe. Plan był taki żeby wstać ok. godziny przed wschodem, bo wtedy jest ładny moment i jak najszybciej znaleźć się na plaży. Udało się wstać, ale zeszło trochę z częścią “jak najszybciej znaleźć się na plaży”. Najpierw pakowanie i dopakowywanie co chwilę rzeczy o których sobie przypominałem i ostatecznie z nieobowiązkowych rzeczy wziąłem statyw i piłki do żonglowania. Zajęło mi też trochę więcej czasu niż by mogło ogarnięcie roweru i nawigacja na plażę.
System rowerów miejskich jest bardzo przyjemny w Walencji. Jest dosyć dużo stacji gdzie rower można odebrać i zostawić, jest dużo ścieżek rowerowych i bardzo wygodnie się jedzie przez miasto. Mankamentami mogą być braki rowerów na stacjach, albo brak miejsca do ich pozostawienia. Justyna wspominała też że ekrany dotykowe za pomocą których wybiera się rower mogą nie działać kiedy są nagrzane od słońca. W sumie to trochę źle się używa tych ekranów dotykowych, bo nie zawsze łapią, tak jak w bankomatach. Czasem działa dobrze, a czasem prawie wcale.
Wracając do plaży. Piasek był okrutnie zimny, za to woda była ciepła. Dawno już nie byłem w morzu, a tym bardziej ciepłym. Rzadko tak mam, ale chyba mógłbym siedzieć nad morzem kilka godzin. Co prawda po wyjściu z wody było zimniej niż przed wejściem, ale jak się owinąłem ręcznikiem (bo bluzy oczywiście nie spakowałem) to już sie nawet nie trząsłem z zimna 😂. Kiedy wychodziłem z wody, zostałem zaczepiony przez guisamo, który zobaczył we mnie potencjał na modela (nie było za dużo innych osób w okolicy, a zwłaszcza w wodzie i z plecakiem) i zapytał się czy może mi zrobić zdjęcia. Mega miłe to było i oczywiście się zgodziłem 🎉
Przy wschodzie słońca chwilę poćwiczyłem żonglowanie piłeczkami i chyba nawet mam jakiś progres - warto było spakować 🤭. Zrobiłem sobie jeszcze długi spacer po molo, oglądałem port i wróciłem się do mieszkania na nogach. Justyna pracowała, ale chwilę pogadaliśmy, a później zarządziłem sobie drzemkę, która nie wiem czy była najlepszym pomysłem, bo wstałem trochę przyjebany 😒
Po obiedzie ugotowanym przez Justynę 😋 poszliśmy na miasto. Muszę przyznać, że Justyna mega dużo ogarnia jeżeli chodzi o Walencję i jakby ktoś szukał przewodnika to bardzo polecam 😃 Byliśmy przy arenie byków (swoją drogą przerażające, że ludzie traktują znęcanie się nad zwierzętami dla rozrywki jako część kultury), kościołach, bazylikach, na jednej wieży kościelnej z bardzo ładnym widokiem. Spróbowałem churros i horchate w Horchatería Santa Catalina. Bardzo dobre miejsce jak na spróbowanie tych rzeczy, a była już najwyższa pora, bo to mój piąty pobyt w Hiszpanii 🙈. Później poszliśmy do Cafe de las Horas na Agua de Valencia, miejsce w którym zostało wynalezione.
Mimo że część rzeczy powinienem kojarzyć z wyjazdu sprzed 7 lat, to w sumie czułem się jakbym nic wtedy nie zobaczył, a na pewno niewiele pamiętałem. Justyna oprowadzała kiedyś Erasmusów po Walencji i miała zrobiony jakiś kurs, więc mogła i miała czym się wykazać 10/10 ⭐!
Po oprowadzaniu pojechałem pod centrum nauki, żeby spotkać się z Anią, u której miałem lekcje języka hiszpańskiego przez ostatnie 1.5 roku. Fajnie było zobaczyć się na żywo. Przespacerowaliśmy się kawałek parkami zagospodarowanymi w starym korycie Turii i porozmawialiśmy trochę o podróżach, życiu w Walencji i ogólnie za granicą. Tak sobie myślę, że mam dużo szczęścia do poznawania fajnych i dobrych ludzi 😊 A Anię naprawdę polecam jeżeli chodzi o naukę języka i pewnie kiedyś będzie jeszcze wpis na ten temat. Zwłaszcza, że teraz będę miał okazję, a czasem nawet przymus używania go częściej 🙊
Po spacerze chciałem zobaczyć pokaz dronów, ale z jakiegoś powodu odbył się w trochę innym miejscu niż się spodziewałem (tak samo jak co najmniej tysiąc innych osób 😁). Trochę poprawia humor jak więcej osób nie ogarnia w życie. Mam wtedy wrażenie, że jeszcze jest dla mnie nadzieja 🫢
Chwilę poczekałem czy może jednak nie będzie powtórki pokazu przy nabrzeżu, ale nie było. Nie chciało mi się wracać od razu do mieszkania, więc chwilę siedziałem w porcie trochę obserwując, trochę pisząc z ludźmi, a trochę sobie rozkminiając życie i cały ten dzień.