Powrót do Piedry Parady
30 listopada
Wstałem rano, zjadłem śniadanie, później zdzwoniłem się z przyjaciółką żeby powymieniać się apdejtami życiowymi. W sumie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy tylko trzy razy zdzwoniłem się z kimś znajomym 🫣
Nadszedł czas na łapanie stopa. Jakoś wyczołgałem się hostelu, dokupiłem trochę chleba na dobitkę i ruszyłem w stronę Piedry Parady. Szedłem trasą wczorajszego spaceru, minąłem most, doszedłem do skrzyżowania i usadowiłem się w cieniu. W międzyczasie musiałem zrobić jakieś 4 postoje i zważyłem sobie nawet mój bagaż. Na plecach niosłem jakieś 40 kg plus po 5 kg w plecaku i dwóch torbach 🙈
Po około godzinie, w końcu złapałem na stopa jakiś traktor i dowiedziałem się, że stoję w złym miejscu. No debil, nie sprawdziłem nawet dokładnie gdzie jadę 🙄 Zacząłem się wracać do miasta i właściwie zaraz po minięciu skrzyżowania złapałem na stopa rodzinę, która jechała na wspinanie do Piedry Parady 🥰 Jakoś załadowaliśmy moje rzeczy do pełnego już pick-upa i tym sposobem znalazłem zarówno transport jak i towarzystwo do wspinania 🤗
Po dojechaniu do Piedry Parady zatrzymaliśmy się na chwilę przed mostem, żeby zaczekać na ich znajomych, którzy jechali za nami. Na darmowym kempie zobaczyliśmy ciężarówkę-kampera na austriackich blachach, trochę pokminiliśmy nad ceną i chwilę później pojechaliśmy na płatny kemping. Nie było właścicieli więc wjechaliśmy do środka i się rozbiliśmy.
Ja z dziewczynami poszedłem się wspinać, a w obozie zostały dzieciaki z ich mężami. Pod sektorem spotkaliśmy parę, która mówiła po niemiecku, więc się ich zapytałem czy nie są z Austrii i tak od słowa do słowa dowiedziałem się, że na darmowym kempie jest chłopak, z którym pisałem wcześniej na facebooku i też jest sam i szuka ludzi do wspinania. Chwilę pogadaliśmy i powiedziałem, że dzisiaj albo jutro tam podejdę 😀
Po rozgrzewce okazało się, że zapomniałem butów i musiałem zrobić przebieżkę na kemping i z powrotem 🤦♂️ Jak wróciłem wstawiliśmy się z dziewczyną, która mnie przywiozła w 6a przechodzące w 7b. W sumie to niespecjalnie byłem przekonany, że jestem w stanie zrobić ruchy, ale w razie czego miałem nadzieję, że ona zdejmie eksy. O dziwo (dla mnie) udało się zrobić ruchy i po jej wstawce stwierdziliśmy, że zostawimy je na kolejny dzień. Po powrocie do obozu ugotowałem obiad z puszek, poszedłem się umyć i wieczorem siedliśmy przy ognisku. Miałem okazję zobaczyć jak wygląda prawdziwe argentyńskie asado i jakoś podczas tego wyjazdu zaczęła mi smakować mate 😮
Trzymałem w namiocie jedzenie, więc w nocy dwukrotnie obudziło mnie coś co próbowało się dobrać do mojego namiotu i śmieci, które miałem zostawione na zewnątrz. Rano worek na śmieci był przegryziony.
1 grudnia
Kolejnego dnia zapomniałem kasku, ale zauważyłem to jeszcze na kempie więc wycieczka była dużo krótsza xD. Kiedy wychodziliśmy z obozu, w naszym kierunku podszedł jakiś chłopak i zapytał się czy nie znamy Dominika 🤣 Okazało się, że to ten chłopak z Niemiec.
Wszyscy razem poszliśmy ściągać eksy z wczorajszej drogi. Udało mi się dojść kawałek dalej niż ostatnio i po dwóch lotach wpiąłem się do łańcucha. Problemem była zimna skała i brak należytej rozgrzewki, ewentualnie po prostu bycie słabym 🫢
Przenieśliśmy się do skałki, która powinna łapać więcej słońca, a na której wisiał ekspres zostawiony przez niemieckiego kolegę. Stwierdziliśmy, że spróbujemy go ściągnąć z drogi obok (6c+). Szedłem jako ostatni i chociaż czułem, że patenty nie były najlepsze, a ja źle łapie chwyty to poszło w ciągu. Ostatecznie nie musieliśmy zdejmować eksa, bo znajomi Manuela z darmowego kempingu wstawili się w drogę, na której wisiał ekspres (7a+). Sergio przedłużył ekspres w problematycznym miejscu i mogliśmy spróbować ruchów. Nie weszło na flasha, ale dosyć szybko udało się rozpracować ruchy w cruxie i chciałbym wrócić. Najgorzej, że końcówka po klamach mnie zrzuciła 😅 Wieczór upłynął mi na przenoszeniu rzeczy z jednego kempingu na drugi, bo wszyscy fajni ludzie mieszkają na darmowym, a ja też chcę być fajnym ludziem 😀 Udało się na dwa kursy 🤗