(Nie)przygotowanie do wyjazdu
2 października
Przed wylotem miałem różne fazy, od totalnej paniki i gubienia się w chaosie swoich myśli, obaw i niepewności, aż do nadziei, ekscytacji i cieszenia się wyjazdem. Nigdy nie byłem dobry w planowanie podróży i skupiam się raczej na bieżących rzeczach. Dopiero po zamknięciu spraw na miejscu i opuszczeniu domu zaczynam odnajdywać się w realiach wyjazdowych.
Są jednak rzeczy które przed wyjazdem trzeba mieć i nie wyobrażam sobie żebym ich nie ogarnął. Pierwsze co zamknąłem to bilety i szczepienia. Bilet kupiłem 31 lipca, czyli dwa miesiące przed wylotem. Nie chcę się bawić w dynamiczne przesiadki i ryzykować, że coś pójdzie nie tak, więc mam lot bezpośredni z Madrytu. Zaplanowałem sobie jeszcze kilkudniowe odwiedziny Justyny w Walencji. Dawno się z nią nie widziałem, a też te kilka dni po opuszczeniu Polski, ale jeszcze przed Boliwią dają mi pewien komfort planowania.
Zakup przyklepał wyjazd i też automatycznie uruchomił karuzele szczepień. Nie wiem gdzie będę przez te pół roku i co będę robił, więc z grubsza zaszczepiłem się na wszystko 🙈
Plan ogólny na początek zakłada, że dolatuje do Ewy i Karoliny, i że będziemy się wspinać, ale mam wrażenie że sytuacja jest raczej dynamiczna i że może nastąpić pewna rozbieżność w planach i oczekiwaniach na miejscu. A że chciałbym zachować sporą niezależność, to oprócz podstaw jak ubrania, kosmetyczka, itp, chciałbym mieć ze sobą rzeczy do wspinania (raczej komplet do sportów) i rzeczy kempingowe. Oprócz tego laptopa, gopro, powerbanka i kable do tego wszystkiego 🙉
Nigdy nie planowałem solo tripa z takim zestawem i nie wiedziałem ile to miejsca zajmuje i ile waży. Po wstępnym ważeniu wyszło mi że mam przejebane, że kemping plus szpej (w tym lina 80m) to jest około 20 kg. Przynajmniej wstępne wymiarowanie wykazało, że objętościowo się zmieszczę w limicie bagażu nadawanego 😄.
Nie miałem torby w której mógłbym to wszystko zabrać i po ok. dwóch tygodniach rozkmin, przymiarek, wizycie w paru sklepach, zdecydowałem się na kupno duffel baga od North Face i na razie zostawiłem temat.
Wtedy włączyła mi się trochę panika, bo nie wiedziałem jeszcze jakie ubezpieczenie kupić i jak rozegrać bagaż wagowo. Koniec końców kupiłem ubezpieczenie na pół roku z true travellera i bardzo mnie to uspokoiło, dlatego że teraz zostało mi już tylko rozkminić bagaż i wyprowadzkę z mieszkania. Niespecjalnie się przejmowałem tym wszystkim i ostatnie dwa tygodnie to były głównie spotkania, wspinanie, highline, górki na weekend i gdzieś tam układanie planu na rzeczy, które trzeba jeszcze ogarnąć przed podróżą. Im bliżej wyjazdu, tym coraz więcej rzeczy lądowało na środku mieszkania, część z nich do spakowania, a część z nich jako etap wyprowadzki. Jeszcze w dzień wylotu sprzątałem mieszkanie, przepakowywałem torbę i dorzucałem jakieś drobne rzeczy, które mogą się przydać, lub po prostu chcę je mieć. Okazało się, że w sumie to tak pi razy drzwi mieszczę się w założonym limicie, a jak będzie jakiś problem to mogę sprzedać rzeczy na miejscu 🤷
Lotnisko jak to lotnisko, trochę się stresowałem że czegoś nie ogarnę, zwłaszcza że ostatnio mam sporo przypałów 😅, ale wszystko poszło gładko i bez przygód udało się wsiąść do samolotu