Laguna Cejar
29 stycznia
Dzisiaj wycieczka po południu do Laguna Cejar, czyli słone jeziorka z możliwością kąpania Przed wycieczką kupiłem sobie nową czapkę z daszkiem. Poprzednią zostawiłem 4 miesiące temu w Santa Cruz. Czapka Patagonii, niebieska - pod kolor oczu 🤗 Lubię kolor swoich oczu, więc trzeba podkreślić 🤭
Najpierw pojechaliśmy do Ojos de Lazur, z którymi wiąże się kilka ciekawostek:
woda w nich jest słodka nie można w nich pływać, bo są w niej bakterie rozkładające mięso kiedy jeszcze można było w nich pływać, nie pamiętam jak dawno temu, turyści zrobili sobie trampolinę z samochodu, który po pewnej ilości skoków stoczył się do jeziorka i został tam kilka lat 🤣
Generalnie ta wycieczka była bardzo pod robienie zdjęć i nasza przewodniczka bardzo się w to wczuła. Było dużo zdjęć i chyba z żadnej wycieczki nie mam ich tylu ze sobą 😅
Kolejny punkt programu to jezioro, w którym wykształciły się cyjanobakterie i pierwsze algi przeprowadzające fotosyntezę, a zatem pierwsi producenci tlenu, bez których by nas tutaj teraz nie było 🫣
Był też krótki przystanek i opowieść o tym jak i z czego robiło się daszek - osłonę przed upałem.
Wycieczka była dwujęzyczna i rozumiałem prawie wszystko w obydwu wersjach językowych 🥰
Ostatni przystanek to pływanko w słonym jeziorze. Ciężko to nazwać pływaniem, raczej dryfowanie i ogólnie to czułem się jak balon 🙈
Później kolacja i powrót do miasta. W międzyczasie zdecydowałem się, że jadę kolejnego dnia do Uyuni - zgarniając 10 usd zniżki za dopchanie grupy 🤣 Musiałem zrobić jeden kurs po brakujące pieniądze, a później jeszcze musiałam czekać aż Pani z agencji wymieni mi boliwijskie banknoty na ładniejsze, ale strasznie długo jej zeszło 🫤, więc dopiero po 21 byłem z powrotem, a trzeba się było jeszcze spakować, zjeść kolację i umyć.