Hard Climb w Piedrze
7 grudnia
Dzisiaj poszedłem na “projekt”. Strasznie daleko na ten ostatni sektor, ale ostatni raz można tam iść. Trochę miałem problemy z zawieszeniem pierwszej wpinki i ruchy wydawały się tak trudne, że stwierdziłem że oddam jedną wstawkę i pewnie to będzie tyle. Dopatentowałem też wszystko, z czego jedna sekwencja mi się bardzo nie podoba, z niezbyt wygodnego podchwytu idzie się po krzyżu do słabej dziurki (w plecy), podbicie lewej nogi i później na pełnym wysięgu sięgnięcie w plecy prawą ręką.
No dobra, wstawka weryfikująca. Dolny crux wszedł sprawnie, skała jest zimna więc w jedynym reście próbuję trochę dogrzać palce. Kolejne parę ruchów i jestem w problematycznym miejscu. Nie przemyślałem wpinki, a właśnie zobaczyłem ją na wysokości oczu, więc w podchwycie próbuję ogarnąć czy dam się radę wpiąć - nie ma opcji. Idę po krzyżu i przy ruchu w plecy drugą ręką wyjeżdża mi noga 😱 Power scream na utrzymanie chwytów i zaraz później drugi na powrót nóg na skałę. Niezbyt przyjemne wejście w drugi crux, który może jest mniej wymagający dla palców, ale bardziej dla ciała i trzeba znaleźć dobre pozycje. Jakoś przekrzyczałem wszystkie ruchy, ale kiedy próbowałem sięgnąć do ostatniego chwytu, nie byłem w stanie. Krzyk, pac o ścianę, krzyk, poprawka, krzyk, poprawka i skończyłem w powietrzu.
Droga nie zrobiona, ale czułem że zawalczyłem do końca i że zabrakło trochę szczęścia, może jakiejś mikro optymalizacji. W każdym razie w 3 wstawce spadłem spod topu 7c, co niezmiernie mnie satysfakcjonuje. Tak czy inaczej trzeba doładować, ale presja całkowicie ze mnie zeszła.
Godzinę później oddałem jeszcze jedna wstawkę, ale czy to ze zmęczenia, czy z braku pierwszej bezpiecznej, w problematycznym miejscu nie trafiłem do końca dobrze, co mnie mogło kosztować więcej i ostatecznie spadłem dwa ruchy wcześniej. Droga zdecydowanie w moim zasięgu, ale nie planuję już na nią wracać. Jedyne co mogę wygrać to kolejny wpięty łańcuch w ciągu, a mogę stracić cały dzień fajnego wspinania.
8 grudnia
Dzisiaj poszliśmy na łatwiejsze drogi. Przynajmniej w teorii. Udało się przejść flashem bardzo ładne 7a, które wydawało się być drogą za jeden ruch, a okazało się być bardzo konsystentnym wspianiem w pionie po słabych krawądkach. Bardzo czuje zmęczenie ostatnich 10 dni, ale mimo to wstawiłem się później w 7b. Nie udało się rozkminić całej sekwencji w cruxie, ale droga bardzo ładna i na moje oko, raczej plasuje się w górnym zakresie 7b.
Później poszliśmy na 7a+ w trawersie, więc żeby nie kombinować za dużo ze ściąganiem eksów poszedłem na wędkę. Kolejna świetna droga. Kolejny argument za tym żeby nie wracać już na 7c 🫣
Jako ostatnią drogę zrobiłem 6b, po klamach w przewieszeniu, ale ledwo się udało. Byłem tak zmęczony, że już nie trzymałem chwytów i chyba jedynie to, że mam jakieś pojęcia o kneebarach uratowało mi przejście. To była też ostatnia droga Manu w kanionie, bo wieczorem pojechał stopem w kierunku Bariloche. Warunki całkiem sprzyjające, bo były jakieś zawody kolarskie i dużo ludzi przyjechało pod Piedre Parade. Mi też udało się skorzystać, bo kupiłem dwie bułki z kiełbaskami i było to całkiem miłe uzupełnienie diety 🤗
Niestety był też ewidentny minus tych zawodów. Znajomi, którzy poszli na wielowyciąg na Piedrę Paradę, wrócili bez plecaka, który zostawili pod skałą.